Kiedy jeszcze w trakcie studiów pracowałam wspierając służbę BHP w działaniach odkryłam swoje DLACZEGO! Jest ono ze mną do dziś i powoduje, że absolutnie mi się chce.
Pracowałam jako wsparcie służby BHP od kilku tygodni. Poznawałam ten świat 🙂 i co zdarzył się wypadek. Na szczęście nie ciężki. Pan złamał nogę. Widziałam poruszenie, po raz pierwszy doświadczyłam tego czym są oględziny miejsca wypadku. Byłam bardzo przejęta. Na drugi dzień osoba, która wprowadzała mnie w tajniki zawodu zapytała
– Czy chcesz jechać do poszkodowanego ze mną?
Moje oczy rozbłysły.
– Oczywiście ze chcę! – odpowiedziałam bez zastanowienia.
Pojechaliśmy. Parkujemy samochód pod domem. Dom jednorodzinny. Drzwi otwiera nam żona, kobieta w średnim wieku. Wita nas serdecznie i zaprasza do środka. Siadamy w salonie, gdzie siedzi już poszkodowany z nogą w gipsie uniesioną, opartą na podwyższeniu. Prosi syna o pomoc w podaniu nam czegoś do picia. Wita się z nami jeden syn, potem córka, gdzieś w międzyczasie przebiega pies przyjaźnie machając ogonem.
Wtedy po raz pierwszy dociera do mnie
wypadek to nie liczba, to nie statystyka to czyjaś historia. Wypadek to ból poszkodowanego i wpływ na jego rodzinę.
Dalej standardowe postępowanie, zbieranie informacji, odpowiadanie na pytania, sprawdzanie dokumentacji.
Po kilku dniach dociera do nas informacja, że poszkodowany trafił do szpitala z ryzykiem zakrzepicy. Przed moimi oczami pojawiła się, żona, dzieci i pies – cała rodzina i to pytanie, które przyszło niechciane… co jeśli skutek okaże się poważniejszy niż samo złamanie?
Zakończenia tej historii są 2:
- Poszkodowany Pan wyzdrowiał i doszedł do siebie. Dziś czuje się dobrze, funkcjonuje bez uszczerbku dla zdrowia.
- Tego dnia nabrałam przekonania, że
zapobieganie zdarzeniom wypadkowym jest moją obsesją, moją misją, moją drogą życiową.
Kiedy przychodzą ciężkie chwile, kiedy zmęczenie mówi do mnie nie rób tego powracam do tej historii. Przypominam sobie, że
za każdym wypadkiem, któremu zapobiegniemy stoi życie bez bólu, zrealizowany plan. Tata / mama, która tuli do snu. Przyjaciel, który dzwoni w potrzebie. Dla tych historii ZAWSZE MI SIĘ CHCE!
To jest moje DLACZEGO!